piątek, 27 grudnia 2013

"Podarunek" Ahern Cecelia

Tytuł oryginału The Gift
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2010
Tłumacz: Dominika Lewandowska
Ocena: 5/6

 Jeszcze nigdy nie byłam tak zaopatrzona w świąteczną literaturę jak w tym roku. Ostatnią książką w kolejce został "Podarunek" Cecelii Ahern. Zależało mi na przeczytaniu jej jeszcze w święta. Ten typ książek muszę czytać, kiedy jestem jeszcze w "świątecznym amoku". O ile po "Strajk na Boże Narodzenie" i "Stokrotki w śniegu" raczej nie sięgałabym w innym, niż bożonarodzeniowy, czasie, to "Podarunek" wydaje mi się z tych trzech książek najbardziej uniwersalny. Chociaż akcja toczy się tuż przed Bożym Narodzeniem, ten czas jest raczej pretekstem pozwalającym uwypuklić pewne elementy w podejściu do życia głównego bohatera. Bez szkody dla wydarzeń w niej zawartych i przesłania, akcja mogłaby mieć miejsce w każdym momencie roku kalendarzowego.
Głównym bohaterem "Podarunku" jest Lou Suffern, człowiek sukcesu, a raczej człowiek usilnie za tym sukcesem goniący, w ciągłym ruchu, pośpiechu, na nic nie ma czasu, "Lou Suffern zawsze musiał być w dwóch miejscach jednoczenie "*s.29. Przystojny, z idealnym uśmiechem, w doskonale skrojonym i dopasowanym garniturze - typowy korporacyjny szczur, dla którego praca stanowi priorytet. Lou nie jest złym człowiekiem, raczej zagubionym i ze złym systemem wartości, żyje w przekonaniu, że tylko z pracy mogą go zwolnić, rodzina jest na dalszym planie.
W pewien mroźny wtorkowy poranek, w drodze do biura, Lou zatrzymuje się przy bezdomnym, którego częstuje swoją kawą. Zaczynają rozmawiać. Lou zaskoczyła spostrzegawczość Gabriela. Gabe, niewidoczny dla większości przechodzących obok niego ludzi, jest doskonałym obserwatorem. 
W firmie, gdzie pracuje nasz bohater, zwolniło się kierownicze stanowisko. Osoba, która na nim pracowała przeszła załamanie nerwowe, koledzy nie współczuli długo Cliffowi. Teraz każdy w firmie chce zdobyć jego stanowisko, większe biuro, lepsze zarobki, tak upragniony kolejny szczebel na drabinie sukcesu. Tylko w tym wyścigu nie ma co liczyć na fair play. Lou chcąc wykorzystać spostrzegawczość Gabe'a załatwia mu pracę. 
Spotkanie z Gabrielem zmienia życie Lou,  nie wszystko toczy się po myśli głównego bohatera, ale zyskuje on coś naprawdę cennego. Nie zawsze to czego potrzebujemy jest tym  co chcemy i o co prosimy. Gabriel i jego dar wzbudzają w Lou niepokój.
W tej książce najbardziej podobało mi się to, że przemiana przebiegała stopniowo, nie jest łatwa dla Lou. To już nie jest zmiana jak za pomocą "pstryczka", a raczej wewnętrzna walka.
Książka z pięknym i mądrym przesłaniem nie tylko na Święta.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Źródło
Z okazji Bożego Narodzenia życzę Wam spełnienia marzeń, czytelniczych i nie tylko, umiejętności cieszenia się małymi rzeczami oraz życzliwych ludzi na Waszej drodze.
A w Nowym Roku - sprostania wszystkim wyzwaniom i planom czytelniczym. ;)

piątek, 20 grudnia 2013

Dobre wychowanie

Przekonałam się dzisiaj, że kulturalnych ludzi nie brak.  Jak miło :/

"Kwoka" Jan Brzechwa*

Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
"Grunt to dobre wychowanie!"
Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
"Widział kto takiego osła?!"
Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka gniewna i surowa
Zawołała: "A to krowa!"
Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
"Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia!"
Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała: "Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa,
Trudno... Wszyscy się wynoście!"
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?

* Źródło: http://czasdzieci.pl

poniedziałek, 16 grudnia 2013

"Stokrotki w śniegu" Evans Richard Paul

Tytuł oryginału The Christmas List
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Rok wydania: 2012
Tłumacz: Ewa Bolińska-Gostkowska
Ocena: 5,5/6

 Aż mam ochotę zakrzyknąć za Herkulesem Poirot "Jakim byłam głupcem!". Książki Evansa omijałam szerokim łukiem, w ich recenzje też nie wczytywałam się zbyt uważnie. Jego twórczość kojarzyła mi się z ckliwymi obyczajowo-romansowymi powieścidłami, na które w dodatku trzeba  ustawiać się w bibliotecznej kolejce.
Gdyby nie zimowa kategoria w wyzwaniu  i szczęśliwy traf, że książka była dostępna w jednej z filii, dalej tkwiłabym w swoim uprzedzeniu.
Wieczorem miałam ją tylko przejrzeć i najwyżej przeczytać jeden rozdział, ale zatopiłam się w tej historii na całą noc, a odłożyć mogłam dopiero po skończeniu ostatniej strony.
Poprzednia książka mówiła o przygotowaniu do świąt, dekoracjach, potrawach, ważniejsza była w niej "forma" świąt. "Stokrotki w śniegu" też opowiadają o Bożym Narodzeniu, ale tutaj nacisk jest położony na "treść", wartości, o których zapominamy w codziennym zabieganiu. Wartości, o których wolimy nie pamiętać, ponieważ przeszkadzają we współczesnym "wyścigu szczurów", gdzie silniejszy zjada słabszego, gdzie panuje zasada, albo my ich albo oni nas. Wygodniej nie widzieć jak takim myśleniem szkodzimy innym i sobie. Główny bohater jest ekstremalnym przykładem takiego "szczura": arogancki, bezlitosny, okrutny. "Stokrotki" są kolejną odsłoną, interpretacją "Opowieści wigilijnej", a James Kier to godny następca Ebenezera Scrooge'a. Nic więcej nie powiem, bo mogę zdradzić za dużo. Polecam zaopatrzyć się w chusteczki, podczas czytania oczy mogą się "pocić".

Wyzwanie trójka e-pik Grudzień 2013 - książka zimowa (zima w tytule/ akcja dzieje się zimą)

niedziela, 15 grudnia 2013

"Strajk na Boże Narodzenie" Roberts Sheila

Tytuł oryginału On Strike for Christmas
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Tłumacz: Joanna Szatkowska
Ocena: 4/6

Sądząc po świątecznych filmach ("Święta Last Minute", "Wesołych Świąt" z Dannym DeVito czy  "Świąteczna gorączka" z Arnoldem Schwarzeneggerem) Amerykanie traktują święta bardzo poważnie. Ozdobienie domu wewnątrz i przede wszystkim na zewnątrz, to sprawa honoru i element olbrzymiej rywalizacji. Świąteczne przyjęcia muszą spełniać wysokie standardy i dorównywać tym prezentowanym w programach Marthy Stewart. Przypominające polowanie przedświąteczne zakupy, podczas których można stracić nie tylko pieniądze. A całe to zamieszanie rozpoczyna się tuż po Święcie Dziękczynienia.

Właśnie w Święto Dziękczynienia rozpoczyna się akcja "Strajku na Boże Narodzenie". Bohaterkami są przyjaciółki z klubu robótek ręcznych. Są zmęczone całym tym przygotowywaniem, a najgorsze jest to, że najbliżsi w ogóle nie doceniają ich wysiłków i pracy włożonej w organizację świąt. Mąż Laury, Glen, uważa, że zorganizowanie przyjęcia to "mały pikuś". Mąż Joy nienawidzi świątecznych spotkań i marzy "żeby choć raz Grinch ukradł święta"*. Reszta mężów też nie jest lepsza.
Żeby dać nauczkę mężowi Joy postanawia ogłosić strajk, swoim pomysłem dzieli się w klubie z koleżankami, które także postanowiły się przyłączyć do bożonarodzeniowego protestu. Informacja trafia do prasy,  od tego momentu miasteczko Holly żyje strajkiem.

O tym kto i jaką otrzymał nauczkę dowiecie się z lektury. Książka idealna na przedświąteczny okres.

Wyzwanie trójka e-pik Grudzień 2012 - powieść z motywem Świąt Bożego Narodzenia

* "Strajk na Boże Narodzenie" Roberts Sheila,  Świat Książki, Warszawa 2011, s. 24

poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Pora przypływu" Christie Agata

Tytuł oryginału: Taken at the flood
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2011
Tłumacz: Tadeusz Jan Dehnel
Ocena: 5/6

"Charakter ludzki, mon cher, nie trwa w bezruchu. Może umacniać się. Może słabnąć. Jakim człowiek jest naprawdę ujawnia dopiero próba, to znaczy moment, kiedy musi on stanąć na własnych nogach albo upaść."*
Jednym z najcięższych faux pas wśród czytelniczej braci jest "spoilerowanie" czyli zdradzanie zakończenia. Szczególnie przy kryminałach, takiego grzechu się nie wybacza! Czy film można uznać za spoiler książki? Na poznanie treści i zakończenia naraziłam się sama oglądając ekranizacje książek z wyśmienitym Davidem Suchetem w roli Herkulesa Poirota.
Do tej pory byłam zwolenniczką teorii "Najpierw książka, potem film", ale przy tym cyklu zaczynam zmieniać zdanie. Znajomość książki przeszkadzała mi  w oglądaniu i odbiorze filmów, włączało się "czepialstwo": co jest zmienione, przecież w książce było inaczej, itp. - nie mogłam się skupić. W przypadku "Pory przypływu"  pierwsza była ekranizacja i to jedna z bardziej udanych, moim zdaniem. Gdy zaczynałam lekturę doskonale pamiętałam kto zabił i dlaczego, znałam wzajemne relacje i motywy bohaterów, ale ta wiedza  w najmniejszym stopniu  nie zakłóciła mi przyjemności z czytania. Nawet sprawiła sporo frajdy.
Gordon Cload, bezdzietny bogacz, miał ogromny wpływ na swoją rodzinę, jej członkowie nie musieli się o nic martwić, mieli mieć zapewnioną przez Gordona dostatnią przyszłość. On sam ich tego nauczył i przyzwyczaił do myśli o wsparciu finansowym. Opłacał wszystkie rachunki siostry, bratu obiecywał, że po jego śmierci tamten będzie bogaty, Rowleyowi obiecał wsparcie finansowe w prowadzeniu farmy. Plany na przyszłość, poczucie bezpieczeństwa wszystkich członków tej rodziny opierały się na  pieniądzach milionera i spodziewanym spadku.
Wszystkie te plany zniweczyło niespodziewane małżeństwo Gordona i jego nagła śmierć. Milioner ginie podczas nalotu nie zostawiwszy uwzględniającego  jego rodzinę testamentu. Wybuch przeżyła tylko młodziutka Rosaleen oraz jej brat Dawid i to w ich ręce trafia majątek. Nie trzeba chyba mówić, że taka sytuacja nie zachwyciła nikogo z Cloadów. Ich jedyną nadzieją są plotki związane z pierwszym małżeństwem wdowy. 
"Co stanie się z bluszczem, gdy padnie dąb, który bluszcz oplata?"* i jak przebiega śledztwo, w czasie którego nic nie jest takie jak powinno, a cała sprawa idzie na opak. Zapraszam do lektury!

Trójka e-pik  Luty 2013 Książka ulubionego autora
Pod hasłem Hasło grudnia - Dobranoc

Grudzień to czas podsumowań. 
Jednym  z moich tegorocznych czytelniczych planów, było przeczytanie dwunastu książek z cyklu o Herkulesie Poirot. Nie udało mi się do końca z tego postanowienia wywiązać. Przeczytałam dziesięć:

1. "Morderstwo w Mezopotamii" styczeń
2. "Niedziela na wsi" styczeń
3. "Zbrodnia na festynie" luty
4. "Poirot prowadzi śledztwo" marzec
5. "Dwanaście prac Herkulesa" kwiecień
6. "Kot wśród gołębi" maj
7. "Wielka Czwórka" sierpień
8. "Tajemnica gwiazdkowego puddingu" wrzesień
9. "Zagadka Błękitnego Ekspresu" październik
10. "Pora przypływu" grudzień


*"Pora przypływu" Christie Agata, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2011, s. 168

piątek, 6 grudnia 2013

Kartka z kalendarza 2

z 25 października 2013

Jan Rurański odpowiada na proste pytania

Skąd słowo "herbata"?

Dlaczego polskie słowo "herbata" jest odmienne od większości określeń tego napoju na świecie? Najstarsza chińska nazwa napoju herbacianego wymawiana jest cza-i. Skąd wzięły się wszystkie azjatyckie, a także słowiańskie nazwy herbaty. Tak nazywają ją Rosjanie, Bułgarzy, Czesi, Serbowie. Hindusi wymawiają czhaj lub dżaj, Arabowie - szaj. Japończycy przejęli to słowo od Chińczyków jako tia i stąd pochodzi angielska nazwa herbaty tea oraz botaniczna łacińska - thea. Polska herbata, mówią językoznawcy, to zbitka słów łacińskich: herba, czyli ziele, i thea - herbata. Razem więc "ziele herbaciane". W Polsce widocznie dłużej niż w innych krajach sprzedażą herbaty zajmowali się aptekarze i stąd ta "apteczna" nazwa. Ciekawe, że naczynie do gotowania wody na herbatę nazwaliśmy czajnikiem, a do zaparzania - czajniczkiem. Jest to bliższe chińskiemu oryginałowi, choć na logikę powinniśmy mówić herbatnik.*

Źródło

* Źródło: Kalendarz 2013, Patronat: Dilmah, Wydawca: Oficyna Wydawnicza Przybylik

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Podsumowanie listopada

Listopad wypadł skromniej niż oczekiwałam
1. "W oparach absurdu" Słonimski Antoni, Tuwim Julian
2. "Cecylia i Eryk" Kowalski Marian  [WŁASNA PÓŁKA]
3. "Mały duszek" Preussler Otfried (ebook)
4. "Zapisywacze ojcowskiej miłości" Viewegh Michal
5. "Pieśń łuków: Azincourt" Cornwell Bernard [WŁASNA PÓŁKA] ocena: 3/6
Książka, która zajęła mi większą część listopada. Oceny na portalach dobre, opinie   pozytywne, a ja ledwo przez nią przebrnęłam.  Nie poczułam sympatii do żadnego z bohaterów, było mi wszystko jedno kto przeżyje, a kto zginie, myślałam tylko "Niech ta książka już się skończy!". Wiem, że wojna to nie bajka i różne rzeczy się dzieją. Ale postawa autora "No to teraz obalę mity rycerstwa i pokażę wam jak było naprawdę" nie przypadła mi do gustu. To epatowanie przemocą, gwałty, wyciekające wnętrzności, wydłubywanie oczu itd. "Pieśń łuków" zrobiła na mnie wrażenie  kiepskiego filmu historycznego, gdzie z za kostiumów widzimy np. u aktorek współczesny makijaż.
6. "Siła czasu" Zimbardo Philip G., Sword Rosemary, Sword Richard
7. "Druga szansa" Parsons Tony (audiobook czyta Marian Opania) ocena: 4/6
Najtrudniejsza kategoria w wyzwaniu e-pik, nie miałam pomysłu na książkę z liczbą. "Pieśń" i "Siła czasu" trochę mnie zmęczyły i potrzebowałam czegoś lekkiego. Traf chciał, że w internetowej księgarni natrafiłam na promocję audiobooków, baaardzo kuszącą promocję. Na tyle zachęcającą, że od "Drugiej szansy" nie odstraszyły mnie jej kiepskie notowania.  Tym razem wrażenia zdecydowanie pozytywne, duża w tym zasługa świetnej interpretacji Mariana Opanii.