Tydzień temu moja siostra i tata zrobili nam ogromną niespodziankę. Na niedzielę kazali przygotować: dokumenty, wygodne buty i ustawić budzik na godzinę, która w normalnych warunkach nie istnieje. O szóstej rano wyruszyliśmy w podróż, a cztery godziny później dotarliśmy do celu tajemniczej wyprawy.
W tym miejscu zrobiliśmy sobie małą przerwę regeneracyjną i na dokarmienie gołębi. Dokarmienie było wymuszone, ponieważ gołębie przypominały gangsterów gotowych samemu wziąć to czego chcą.
No i dalej w drogę
Na widok pierwszego herbu dał o sobie znać patriotyzm lokalny.
Łupy wojenne. Obowiązkowo musi się tam znaleźć: zakładka, kubeczek oraz magnes.
Kocham Pragę! To moje ukochane miejsce na Ziemi. Gdybym miała do wyboru podróż w dowolne miejsce na świecie, biorę Pragę bez zastanowienia (w drugiej kolejności Islandia). Zazdroszczę Ci strasznie :)
OdpowiedzUsuńW Pradze można się zakochać. Miasto przepiękna, a Czesi mili i pomocni. Chętnie pojechałabym jeszcze raz, ale tym razem zaopatrzona w przewodnik i lepiej przygotowana.
UsuńRok temu w lipcu też spędziłam parę uroczych dni w Pradze. Z przyjemnością tam wrócę, tylko ode mnie to sporo dalej niż 4 godziny niestety...
OdpowiedzUsuńDo stolicy Czech mam bliżej niż do Warszawy. ;)
UsuńBardzo fajne masz te zdjęcia z Pragi, koleżanko!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńDawno nie byłam w Czechach, a nie mam tak daleko. Piękne zdjęcia, Krecik mnie zawsze rozwala. Pozdrawiam ciepło;)
OdpowiedzUsuńJeśli się uda, to może tego lata, jeszcze raz będę miała okazję zobaczyć Pragę.
UsuńNa widok Krecika na mojej facjacie pojawia się uśmiech od ucha do ucha.