środa, 23 października 2013

Fobia

Nie przypominam sobie tytułu, ale doskonale pamiętam, jakie myśli towarzyszyły mi podczas omawiania i analizy ostatniego wiersza na języku polskim w liceum. Do dzisiaj analiza wiersza kojarzy mi się, przepraszam za porównanie, z sekcją zwłok.
A wtedy obiecywałam sobie, że:
  • Nigdy więcej nie sięgnę po żaden wiersz;
  • Nigdy więcej nie będę tego czytać;
  • Nie będę musiała zastanawiać się "Co autor chciał przez to powiedzieć?" itp.
Słowa udało mi się dotrzymać dość długo. Dobrowolnie po poezję sięgnęłam ponad rok temu. Koleżanka poleciła mi wiersze Emily Dickinson, które według niej odzwierciedlały mój stan ducha i mogły mi pomóc w poradzeniu sobie z ówczesnymi rozterkami. Sięgnęłam, przeczytałam, przeżyłam i nawet poczułam. Aż trudno było mi uwierzyć, że ktoś inny mógł czuć tak jak ja, przeżywać podobne emocje. To naprawdę było niezwykłe uczucie!

Później moje drogi z poezją się nie skrzyżowały, aż do teraz. W bibliotece pojawiła się półka z poezją, akurat przy audiobookach, które często wypożyczam. Lubię czasami zejść ze swoich utartych ścieżek czytelniczych i wypożyczyć coś, co pozornie jest sprzeczne z moim gustem, ale tutaj wahałam się dość długo. Sięgnęłam po "Dwukropek" Wisławy Szymborskiej. Odwagi dodał mi obraz samej poetki, sympatycznej pani z ogromnym poczuciem humoru i dystansu do samej siebie.
Ale i tak echo lęków szkolnych powróciło, odezwały się moje kompleksy:
  • poezja nie jest dla mnie;
  • pojawił się lęk, że nie zrozumiem właściwie;
  • nie odgadnę ukrytych znaczeń;
  • miałam uczucie jakby ktoś zaraz miał mnie przepytywać i sprawdzać, a nie znam jedynie słusznej interpretacji - zaczęłam nawet szukać jej w internecie, co tylko spotęgowało lęk;
  • pojawił się niepokój a wraz z nim ból głowy.
Zaskakujące z jaką siłą to do mnie wróciło po tylu latach.

Na szczęście przypomniały mi się wszystkie programy o Szymborskiej i z Szymborską, jej limeryki, wyklejanki, głos poetki czytającej własne wiersze. Pomogło mi to przełamać wewnętrzny opór. 


Tytuł: „Dwukropek”
Autor: Wisława Szymborska 
Wydawnictwo: Wydawnictwo a5
Rok wydania: 2005
Ocena: 5/6






Ten tomik wpasowuje się w czas  listopada, refleksji i przemyśleń nad przemijaniem.

Nieuwaga

Źle sprawowałam się wczoraj w kosmosie.
Przeżyłam całą dobę nie pytając o nic,
nie dziwiąc się niczemu.

Wykonywałam czynności codzienne,
jakby to było wszystko, co powinnam.

Wdech, wydech, krok za krokiem, obowiązki,
ale bez myśli sięgającej dalej
niż wyjście z domu i powrót do domu.

Świat mógł być odbierany jako świat szalony,
a ja brałam go tylko za zwykły użytek.

Żadnych - jak - i dlaczego -
i skąd się taki tu wziął -
i na co mu aż tyle ruchliwych szczegółów.

Byłam jak gwóźdź zbyt płytko wbity w ścianę
albo
(tu porównanie, którego mi brakło).

Jedna za drugą zachodziły zmiany
nawet w ograniczonym polu okamgnienia.

Przy stole młodszym, ręką o dzień młodszą
był chleb wczorajszy inaczej krajany.

Chmury jak nigdy i deszcz był jak nigdy,
bo padał przecież innymi kroplami.

Ziemia się obróciła wokół swojej osi,
ale już w opuszczonej na zawsze przestrzeni.

Trwało to dobre 24 godziny.
1440 minut okazji.
86 400 sekund do wglądu.

Kosmiczny savoir-vivre
choć milczy na nasz temat,
to jednak czegoś od nas się domaga:
trochę uwagi, kilku zdań z Pascala
i zdumionego udziału w tej grze
o regułach nieznanych.


Wisława Szymborska, "Dwukropek", wyd. a5, Kraków 2005 s.33

Zastanawiam się czy nie czas "powalczyć" z niechęcią do poezji, oswoić, poznać.  Dzięki poezji przyjrzeć się własnym emocjom, zatrzymać się i zastanowić. Może takie podejście , choć niepełne, nie musi oznaczać, że jest złe? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz