poniedziałek, 6 stycznia 2014

Komedie Oskara Wilde'a

Rok 2014 rozpoczęłam dwiema komediami Oskara Wilde'a:
"Wachlarz Lady Windermere" w przekładzie Włodzimierza Lewika i
"Kobieta bez znaczenia" w tłumaczeniu Janiny Pudełek.
Nazwisko autora ma dla mnie naleciałości lekturowo-szkolne, działa na mnie onieśmielająco. Szczególnie, gdy estetyzm i hasło "sztuka dla sztuki" nie są mi najbliższe. Czuję w sobie blokadę i lęk, że nie jestem w stanie nic napisać, jakbym miała pisać "treściówkę". Przecież nie o to chodzi.
Komedie Oskara Wilde'a są satyrą na wyższe sfery angielskiego społeczeństwa końca XIX wielu, a także na relacje damsko-męskie. Sztuki jako całość nie zachwyciły mnie, ale fragmenty, niektóre dialogi, zdania zawartą w nich ironią, błyskotliwością, celnością i siłą wbiły mnie w fotel. Intrygi nie zachwycają, lecz sposób w jaki autor demaskuje i obnaża obłudę już tak.

"Wachlarz Lady Windermere" ocena 5/6
Ten utwór podobał mi się najbardziej.
Do lady Windermere docierają plotki na temat relacji jej męża z niejaką panią Erlynne, kobietą o wątpliwej reputacji i burzliwej przeszłości, wykluczoną z towarzystwa przez wyższe sfery. Początkowo nie wierzy w te pogłoski, ale dowodem, który przekonuje naszą bohaterkę o prawdziwości plotek jest książeczka czekowa jej męża i zapisane w niej duże sumy pieniężne na rzecz Erlynne. Mąż wypiera się romansu, ale nie wyjaśnia charakteru ich znajomości, jakby tego było mało lord Windermere namawia swoją żonę do zaproszenia pani Erlynne na przyjęcie urodzinowe Margaret. Zaproszenie ma jej pomóc wrócić na salony. Kiedy ta pojawia się na przyjęciu, przelewa to czarę goryczy, w poczuciu krzywdy i zdrady lady Widermere postanawia uciec z lordem Darlingtonem. Zostawia dla męża list, który znajduje i czyta pani Erlynne.
Sztuka o tym, że  "dobrzy" ludzie postępują źle, a ci uznani za "złych" są zdolni do szlachetnych czynów, o poświęceniu, miłości, pozorach. Jak jeden nierozważny krok potrafi zniszczyć życie, pozycję w świecie, którą trudno później odzyskać.

"Kobieta bez znaczenia" ocena 4/6
"Dzieci za młodu kochają swych rodziców, potem ich sądzą, rzadko zaś im przebaczają" (s.210)
Dosyć smutna komedia. 
Jednym z gości lady Hunstanton jest młody i ambitny urzędnik bankowy Gerald Arbuthnot. Zwrócił na siebie uwagę i właśnie został sekretarzem lorda Illingwortha. Stanowisko to daje mu olbrzymie możliwości, w tym zdobycie majątku i poczucia, że jest godny Esterki, młodej Amerykanki także goszczącej w majątku Hunstanton. Zaproszenie dostała również matka Geralda, pani Arbuthnot. Przeżywa ona wstrząs spotkawszy tam lorda Illingwortha, nie była gotowa na spotkanie z człowiekiem, który zniszczył jej życie i jest ojcem jej dziecka.
Gerald nie rozumie dlaczego matka nie chce się zgodzić na jego pracę u lorda, a ona nie jest w stanie wyjawić mu prawdy na temat swojej przeszłości. 
Przed laty Rachelę i Jerzego Harforda łączył romans. Jerzy rozkochał ją w sobie, wykorzystał jej niedoświadczenie, dla niego uciekła z domu. Obiecywał, że się z nią ożeni i da nazwisko ich dziecku. Kiedy zrozumiała, że tak się nie stanie, odeszła. Romans z nim zaważył na całym życiu pani Arbuthnot, która cały czas musi "wlec za sobą grzech młodości " (s.187). Dla Jerzego Rachela była jedną z wielu, jak ją określił po latach, kobietą bez znaczenia. 
Kiedy Gerald dowiaduje się prawdy, pragnie zmusić Illingwortha do małżeństwa ze swoją matką, aby mogła zmyć z siebie hańbę. Dla niej jest już na to za późno, nie chce tego, nie żałuje swojego grzechu, gdyż dzięki niemu ma syna którego kocha i dla którego wycofała się z życia publicznego, z odwiedzania "uczciwych domów", który nadał sens jej życiu. Teraz poniżeniem i hańbą byłoby poślubienie człowieka, którym gardzi. 

Pod hasłem Hasło stycznia - BRAK
 
Z pism. "Cztery komedie" - Oscar Wilde red. Juliusz Żuławski ; tł. Włodzimierz Lewik, Janina Pudełek, Cecylia Wojewoda. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1961

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz