niedziela, 12 stycznia 2014

Podsumowanie wyzwania książkowo-językowego

Pierwszą część prywatnego wyzwania językowo-książkowego uznaję za zakończoną. Hip Hip Hura! Udało się! Nie do końca zgodnie z planem - chciałam skończyć książkę w grudniu (grudzień naprawdę nie sprzyjał czytaniu, a już czytaniu w obcym języku w ogóle!) -  ale najważniejsze, że swój cel osiągnęłam.
Jestem zadowolona z wybranej przez siebie książki, którą czytało mi się dość dobrze, akcja mnie wciągnęła, z pomocą słownika dawałam radę ze słownictwem.
Na początku słownik był w ciągłym użyciu, sprawdzałam każde słowo, co do którego miałam najdrobniejsze wątpliwości, nawet takie, których znaczenia się domyślałam, które znałam, tak na wszelki wypadek. Nie muszę wspominać, że było to czasochłonne i dość męczące.
Treść książki była na tyle zajmująca i chciałam wiedzieć "co dalej", że zmieniłam taktykę. Czytałam dłuższe fragmenty, czasami nawet rozdział, zaznaczając tylko słowa, których nieznajomość utrudniała mi odbiór treści. Najlepiej czytało mi się w pociągu, gdzie nie miałam dostępu do żadnego słownika czy innych pomocy naukowych.
Trudność sprawiały mi fragmenty z nazwami roślin, terminy medyczne - zwłaszcza skróty i niektóre idiomy. Irytujące były chwile, gdy znalazłam polskie tłumaczenie i dalej nie wiedziałam o co chodzi. Taki problem miałam na przykład z widow's peak - wąskie pasmo włosów pomiędzy głębokimi zatokami, niewiele to tłumaczenie wyjaśniło. Ale od czego jest Wujek Google i grafika.
Ale najgorsze i najbardziej frustrujące było uczucie i świadomość, że jakieś słowo już sprawdzałam, że ono już było i na pewno je sprawdzałam, ale, do jasnej anielki, nie mogłam sobie przypomnieć znaczenia. Z niektórymi słowami miałam tak po kilka razy.
W systematyczności pomogło mi zapisywanie daty oraz zaznaczanie, ile tego dnia przeczytałam lub/i przetłumaczyłam.

A co do samej książki. Barbara Delinsky kojarzyła mi się z romansami, ale książki tej autorki, na które trafiłam okazały się porządnymi obyczajówkami. "While My Sister Sleeps" ("Kiedy moja siostra śpi"), to moje drugie, po "Nikt się nie dowie", spotkanie z tą autorką i to po raz kolejny spotkanie nad wyraz udane.

W telewizji był kiedyś cykl "Okruchy życia", "Kiedy moja siostra śpi" jest utrzymana w podobnym klimacie. Historia zwykła i niezwykła jednocześnie.  Zwykli ludzie i jedno wydarzenie, które zmienia wszystko.
Robin i Molly Snow są siostrami. Robin jest światowej sławy biegaczką z licznymi sukcesami na koncie, ma ogromne szanse na udział w Olimpiadzie. Molly żyje w cieniu siostry, kocha Robin, ale są chwile, w których ma jej serdecznie dosyć i jest na nią wściekła. Tak było tego ranka, gdy Robin nagle zmieniła plany i  postanowiła biegać później, nie licząc się z Molly, która miała jej w treningu asystować, oczekując, że młodsza siostra i tak się dostosuje.
Molly złości takie traktowanie, zamiast pomóc siostrze jedzie do pracy. Po powrocie zastaje dom pusty, a wkrótce otrzymuje telefon ze szpitala. Podczas biegu Robin zemdlała, okazało się że przeszła zawał serca, jest w stanie krytycznym, zapadła w śpiączkę. Wyniki badań są bezlitosne, doszło do uszkodzenia mózgu.
Ta sytuacja jest punktem przełomowym dla całej rodziny. Molly dręczą wyrzuty sumienia i ciągłe "co jeśli", czy mogłaby zapobiec tragedii, gdyby tego dnia była z siostrą. Chris oprócz choroby siostry musi sobie poradzić z kryzysem, który przechodzi jego małżeństwo. Choroba serca Robin jest szokiem dla jej rodziców. Najgorzej z całej rodziny z zaistniałą sytuacją radzi sobie Kathryn, jej życie do tej pory było skupione na najstarszej córce i jej karierze. Ostoją dla całej rodziny jest Charlie, wspiera żonę i dzieci w trudnych chwilach, troszczy się o nich i często pełni rolę rodzinnego mediatora. Muszą podjąć bardzo trudną decyzję i poradzić sobie z konsekwencjami tego wyboru.
Oprócz głównego wątku poruszające są także te poboczne, jak choroba Alzheimera babci  czy problem anoreksji. Nie odniosłam wrażenia, że autorka próbując grać na emocjach zgromadziła wszystkie możliwe nieszczęścia. Wszystkie wydarzenia i problemy wydają się bardzo realistyczne i prawdopodobne.
Mimo tragicznych zdarzeń, sposób w jaki rodzi sobie rodzina Snow, przynosi pokrzepienie, spokój i nadzieję.

Książkę zaliczam też do wyzwania Trójka e-pik: styczeń 2014 - "Kochane zdrowie..." książka z motywem walki z chorobą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz