poniedziałek, 17 lutego 2014

"Nie licząc psa" Willis Connie

Tytuł oryginału: To Say Nothing of the Dog
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1999
Tłumacz: Danuta Górska
Ocena: 4,5/6

Pierwsza z listy zaplanowanych na ten rok książek, przeczytana.
Przez początkowe sto stron byłam bliska odłożenia jej na półkę lub ustalenia minimalnej, dziennej dawki, żeby w ciągu miesiąca ją przeczytać. Na szczęście im dalej, tym było lepiej. Akcja się rozkręca, wciąga, a mnie coraz częściej zdarzało się chichotać pod nosem. Od 202 strony nie mogłam się oderwać, czego wynikiem są moje spuchnięte, kaprawe oczęta. 
"Nie licząc psa" to świetna komedia omyłek z elementami science fiction, pełna nawiązań do literatury, między innymi: Jerome'a K. Jerome'a, Wodehouse'a i mojej ukochanej Agaty Christie.

Wizyta w katedrze w Coventry zmieniła życie Tossie Mering, opis tej wizyty odnaleziony w pamiętniku zmienił życie jej pra-pra-prawnuczki, Lady Shrapnell, dla której obsesją i głównym celem stało się odbudowanie katedry, zniszczonej podczas nalotów w 1940 roku, tak wiernie oryginałowi, jak to tylko możliwe. Aby osiągnąć swój cel nie liczy się z kosztami. W roku 2057 podróże w czasie są możliwe, ale nie mają zastosowania komercyjnego, służą do badań historycznych. Wydział historii Uniwersytetu w Oxfordzie, funkcjonuje głównie dzięki nakładom finansowym Lady Shrapnell, ta trzymając wszystkich w garści, wykorzystuje pracowników do prac związanych z rekonstrukcją katedry. Jednym z takich pracowników jest nasz główny bohater Ned Henry, przydzielony do poszukiwań "strusiej nogi biskupa". W wyniku licznych podróży w czasie cierpi na zaawansowaną dyschronię, objawiającą się  skłonnością do dygresji oraz sentymentalizmu, dezorientacją, trudnościami w rozróżnianiu dźwięku, zaburzeniami wzroku. Dla wszystkich jest jasne, że potrzebuje on odpoczynku, dla wszystkich oprócz Lady Shrapnell. Aby skryć Neda przed jej gniewem, nasz bohater zostaje wysłany z "drobną" misją do roku 1888, czasów sielskiej, wiktoriańskiej Anglii.
"Drobna" misja na związek z Verity Kindle (historyk wysłaną do XIX Anglii, aby przeczytać pamiętnik Tossie), która uratowała kota i przeniosła go do XXI wieku, co stanowi pogwałcenie praw kontinuum czasoprzestrzennego. Każda próba naprawienia błędu i skierowania historii na właściwe tory, prowadzi do kolejnych zawirowań i komplikacji, w czym czynny udział biorą, oprócz naszych historyków, między innymi: pewna "angielska róża", zakochany w niej student Terence, profesor Peddick, buldog Cyryl, kotka Księżniczka Ardżumand i kamerdyner.

Książkę zaliczam do wyzwań:


Trójka e-pik luty 2014 - XIX wiek w literaturze

2 komentarze:

  1. "Minimalna dzienna dawka" - doskonałe :)
    Dobrze, iż okazało się, że lekarstwo jest nie takie gorzkie i zdecydowanie nieszkodliwe :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Minimalna dawka" jest przy niektórych książkach konieczna i co najważniejsze skuteczna. Na szczęście nie muszę jej zbyt często stosować. :)

      Usuń