Cóż mogę uczynić ja
drobny producent marzeń
wątłej tkaniny fikcji
ja
składający się wyłącznie
z komórek strachu
ja...
mogę jak w każdy poranek
oblec się w skórę wilczą
bo dzięki niej odważam się
wejść w stado
dzięki pazurom podłości
i kłom podstępu mogę teraz
uszczknąć coś dla siebie i rodziny
z coraz bardziej kusej mapy dnia
byle tylko nie odsłonić się
byle tylko przez cały czas pamiętać
że jeden nie dość precyzyjny ruch
jakaś szczelina
uwidaczniająca strach
a przygniecie mnie ostateczny
nieodwołalny
tak bardzo upragniony
Głaz ulgi
Cóż mogę uczynić ja...
Słowa: Bogdan Loebel
Wczorajszy wieczór spędziłam na koncercie mojego ulubionego zespołu z lat licealnych, Starego Dobrego Małżeństwa. Na występ szłam z radością i lekkim onieśmieleniem, jak na spotkanie z dawno niewidzianym znajomym, w głowie mając jego obraz zatrzymany z przeszłości.Trzeba było poznać się na nowo, oswoić - dzisiejsze utwory, w moim odczuciu, były inne, niepokojące i bardziej smutne, jednocześnie nadal mające w sobie ducha SDM. Oczywiście nie zabrakło starych, ukochanych przez publiczność piosenek. Powyżej tekst, który zrobił na mnie największe wrażenie. Teraz słucham, czytam i oglądam nową płytę.
Źródło |
Och, gdyby dało się dać: LUBIĘ TO! A właśnie, że dam: LUBIĘ TOOOOOOOOOO! Cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność zakupem biletu (i całe szczęście, że jeszcze były). Twoja A.
OdpowiedzUsuńTeż się Cieszę! :)
UsuńStrasznie dawno SDM nie słuchałam! Dzięki za przypomnienie o nich :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! :D
UsuńJestem wielbicielką zespołu...chętnie posłuchała bym ich na żywo. Zazdroszczę Ci...
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj nie mogę w to uwierzyć - jeden z najwspanialszych momentów w tym roku.
Usuń