Wydawnictwo: Śląsk
Rok wydania: 1988
Ocena: 3/6
Akcja tej powieści toczy się w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową. Bohaterami są mieszkańcy "familoka" przy ulicy Piotra Niedurnego w Nowym Bytomiu. Świat oglądamy głównie oczami dzieci. Między innymi Ireny, której rodzina sprowadziła się tam w poszukiwaniu pracy, Francika, u którego w domu są ciągłe awantury, czy chorującej na gruźlicę Uli.
Autorka porusza wiele ważnych i interesujących wątków, ale są tylko muśnięte. Przy żadnym nie zatrzymuje się na dłużej. Chaotycznie skacze z opisu jednej osoby na drugą. Bohaterów jest tak dużo, przy tym wszyscy wydawali mi się podobni do siebie, że trudno się w tym połapać, od połowy przestałam już próbować, zlewali się w jednolitą masę. Nie wiem na ile jest to powieść autobiograficzna.Odniosłam wrażenie, że autorka chce koniecznie napisać o wszystkich sobie znanych osobach, ocalić od zapomnienia. Moim zdaniem wyszło to raczej na niekorzyść.
Najbardziej zainteresowała mnie historia Walentego. Matka zaczyna wołać na niego Horst, w domu każe mówić po niemiecku, a po drugiej stronie Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej wiesza podobiznę Hitlera. To wszystko wywołuje w chłopcu wewnętrzny sprzeciw, sprawia ogromny ból i trudno mu się w tej sytuacji odnaleźć. Niestety wątek niknie w nagromadzeniu nieszczęść zapisanych na kartach tej książki. Są osierocone dzieci, przemoc, alkoholizm, głód, bezrobocie, morderstwo, wypadek.
Jakby w odpowiedzi na moje zarzuty, w ostatnich słowach pisze: "Niczego w tej powieści nie przesadziłam. Nie może być większego dramatu jak brak pracy i chleba. Nie może być większego dramatu niż wojna(...)". Zdanie jak rozwiązanie-klucz w teście, żebym nie miała wątpliwości jak brzmiała teza, jaka jest jedynie słuszna interpretacja 145 wcześniejszych stron.
Akcja tej powieści toczy się w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową. Bohaterami są mieszkańcy "familoka" przy ulicy Piotra Niedurnego w Nowym Bytomiu. Świat oglądamy głównie oczami dzieci. Między innymi Ireny, której rodzina sprowadziła się tam w poszukiwaniu pracy, Francika, u którego w domu są ciągłe awantury, czy chorującej na gruźlicę Uli.
Autorka porusza wiele ważnych i interesujących wątków, ale są tylko muśnięte. Przy żadnym nie zatrzymuje się na dłużej. Chaotycznie skacze z opisu jednej osoby na drugą. Bohaterów jest tak dużo, przy tym wszyscy wydawali mi się podobni do siebie, że trudno się w tym połapać, od połowy przestałam już próbować, zlewali się w jednolitą masę. Nie wiem na ile jest to powieść autobiograficzna.Odniosłam wrażenie, że autorka chce koniecznie napisać o wszystkich sobie znanych osobach, ocalić od zapomnienia. Moim zdaniem wyszło to raczej na niekorzyść.
Najbardziej zainteresowała mnie historia Walentego. Matka zaczyna wołać na niego Horst, w domu każe mówić po niemiecku, a po drugiej stronie Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej wiesza podobiznę Hitlera. To wszystko wywołuje w chłopcu wewnętrzny sprzeciw, sprawia ogromny ból i trudno mu się w tej sytuacji odnaleźć. Niestety wątek niknie w nagromadzeniu nieszczęść zapisanych na kartach tej książki. Są osierocone dzieci, przemoc, alkoholizm, głód, bezrobocie, morderstwo, wypadek.
Jakby w odpowiedzi na moje zarzuty, w ostatnich słowach pisze: "Niczego w tej powieści nie przesadziłam. Nie może być większego dramatu jak brak pracy i chleba. Nie może być większego dramatu niż wojna(...)". Zdanie jak rozwiązanie-klucz w teście, żebym nie miała wątpliwości jak brzmiała teza, jaka jest jedynie słuszna interpretacja 145 wcześniejszych stron.
szkoda, że autorka tak pobieżnie podeszła do opisywanego tematu. też lubię wgryzać się w szczegóły, więc Dom pewnie mnie zawiedzie, ale mimo to stare ksiażki maja w sobie odparty urok i zapach. nic na świecie nie pachnie lepiej niż pożółkłe stronice :)
OdpowiedzUsuń