poniedziałek, 31 marca 2014

"Zakładniczka" Rojas Clara

Tytuł oryginału: Cautiva: Testimonio de un secuestro
Wydawnictwo: Hachette Polska
Rok wydania: 2010
Tłumacz: Piotr Wrzosek
Ocena: 5/6

Książka, która w tym miesiącu zrobiła na mnie największe wrażenie. Wypożyczyłam ją po przeczytaniu recenzji Natanny.
Książek typu "pisane przez życie" trochę się boję, ponieważ czytając o potwornościach, nie mogę sobie wmawiać, "że to tylko fikcja". Dodatkowo wzbudzają czujność i nieufność, czy czasem autor/autorka mną nie manipuluje, czy nie próbuje "zrobić kasy" na nieszczęściu i łzawej opowieści rodem z tabloidów. Do zapoznania się z historią Clary Rojas przekonało mnie stwierdzenie Natanny, że autorka nie epatuje nadmiarem emocji i sensacji.
Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, tego co Clara musiała czuć kiedy jej dotychczasowy świat runął w gruzach, jak to jest przeżyć sześć lat niewoli i ile musiała mieć siły, determinacji, żeby po tym wszystkim wrócić do normalności, odbudować na nowo poczucie bezpieczeństwa, stworzyć dom nie tylko dla siebie, ale i dla urodzonego w niewoli synka. Czytelna i jasna granica, niesprzedawanie swojej prywatności wzbudziło mój ogromny szacunek. Bohaterka tej książki, jej postawa, sposób w jaki stawia czoła sytuacji, w której się znalazła, naprawdę zaimponowała mi.
"Dla mnie skromność jest synonimem powściągliwości i rezerwy. To prawie sztuka życia. I w ten sposób stawiałam czoła niewoli: z godnością, uczciwie, zachowując poczucie przyzwoitości, tego, co słuszne i właściwe"*.
Rzeczowość i suchość języka, jakim jest napisana "Zakładniczka" nie dawała mi spokoju. Pisanie tej książki było dla autorki formą terapii, próbą uwolnienia się od traumatycznych wspomnień. Czasem odnosiłam wrażenie, że przez bez emocjonalny sposób narracji Clara Rojas opowiada o kimś innym, a nie o sobie. Sądzę, że była to forma samoobrony. Widoczny brak emocji w książce był wręcz niepokojący. Jakbym stała przed tamą, a najmniejsze pęknięcie groziło katastrofą. Miałam wrażenie, że nagromadzenie i siła tych przeżyć jest tak ogromna, że autorka w chwili pisania (pół roku po uwolnieniu) nie była gotowa do zmierzenia się z nimi, że było to za wcześnie. Jakby dopuszczenie ich do głosu, było czymś niebezpiecznym, mogło ją powalić. Zastanawiam się jak wyglądałaby ta książka napisana dziś lub za kilka lat.

Książkę zaliczam do wyzwań:
Trójka e-pik CZERWIEC 2012 literatura iberoamerykańska
"Pod hasłem" marzec 2014 Bez spacji

*"Zakładniczka" Rojas Clara, Hachette Polska, Warszawa 2010, s. 50.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz