Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2004
Tłumacz: Cecylia Dmochowska
Ocena: 5/6
Nižnánsky Jožo
Urodzony w roku 1903, zadebiutował jako poeta w 1928, później pochłonęło go dziennikarstwo. Pismu, w którym pracował, w roku 1932 zagroziło rozwiązanie, toteż redaktor naczelny, próbując je ratować, zwrócił się do współpracowników o napisanie rozrywkowej powieści, która drukowana w odcinkach zwiększałaby poczytność. W ten sposób powstała "Pani na Czachticach". Czytelników zachwyciła fabuła i... czasopismo zostało uratowane, a Jožo Nižnánsky odnalazł się w tym gatunku.[1]
Powyższa nota jest chyba najlepszym wstępem do tej książki, najlepiej oddaje to czym ona jest i czego można się po niej spodziewać. Uważam, że mylące są sugestie, że jest to biografia Elżbiety Batorówny lub podkreślanie mroczności tej historii. Jak na biografię jest tu za mało "Krwawej Hrabiny" i jest ona przedstawiona jednostronnie, współczesny wielbiciel horrorów też oczekuje czegoś innego. Zastanawiałam się nad umiarkowanymi ocenami tej powieści, gdybym nastawiła się na biografię, czułabym się bardzo rozczarowana, spodziewając się krwawego horroru - też.
Książka kojarzyła mi się bardziej z opowieściami o Robin Hoodzie lub Janosiku, niż z przerażającym horrorem, jakiego można było oczekiwać po tytułowej bohaterce. Gnębiony przez okrutną panią lud, dzielni i sprytni walczący w ich obronie zbójnicy, ratowane z opresji piękne dziewczęta, Elżbieta Batory - doskonały czarny charakter oraz jej pomocnicy, Ficko - garbaty karzeł, przed którym drżą Czachtice oraz najbliższe służące Elżbiety przypominające najstraszniejsze wiedźmy. Plus zamek z tajnymi korytarzami, zapadniami, lochami, salami tortur - oj działa na wyobraźnię! Podziwiam pomysłowość autora, książka jest naprawdę wciągająca, niesamowite, trzymające w napięciu zwroty akcji. Sądzę, że byłabym jednym z czytelników, który leci z wywieszonym ozorem po najnowszy numer gazety, żeby dowiedzieć się co dalej. Nie dziwię się, że ta opowieść uratowała czasopismo, w którym pracował autor - świetny serial przygodowy z elementami grozy.
Wyzwanie Trójka e-pik: STYCZEŃ 2014 - Seryjny zabójca w roli głównej
[1] "Pani na Czachticach" Nižnánsky Jožo, Katowice 2004, nota wydawcy
[2] Niewiarygodne.pl
[3] Wikipedia
[4] Niewiarygodne.pl
[5] ciekawe.onet.pl ( / Imperium Kobiet)
[6] Wikipedia
Nižnánsky Jožo
Urodzony w roku 1903, zadebiutował jako poeta w 1928, później pochłonęło go dziennikarstwo. Pismu, w którym pracował, w roku 1932 zagroziło rozwiązanie, toteż redaktor naczelny, próbując je ratować, zwrócił się do współpracowników o napisanie rozrywkowej powieści, która drukowana w odcinkach zwiększałaby poczytność. W ten sposób powstała "Pani na Czachticach". Czytelników zachwyciła fabuła i... czasopismo zostało uratowane, a Jožo Nižnánsky odnalazł się w tym gatunku.[1]
Powyższa nota jest chyba najlepszym wstępem do tej książki, najlepiej oddaje to czym ona jest i czego można się po niej spodziewać. Uważam, że mylące są sugestie, że jest to biografia Elżbiety Batorówny lub podkreślanie mroczności tej historii. Jak na biografię jest tu za mało "Krwawej Hrabiny" i jest ona przedstawiona jednostronnie, współczesny wielbiciel horrorów też oczekuje czegoś innego. Zastanawiałam się nad umiarkowanymi ocenami tej powieści, gdybym nastawiła się na biografię, czułabym się bardzo rozczarowana, spodziewając się krwawego horroru - też.
Elżbieta Batory |
Elżbieta Batory była księżną węgierską i siostrzenicą polskiego króla Stefana Batorego.[2] Była kobietą wielkiej urody, a przy tym pochwalić się mogła wyjątkową inteligencją – nauczyła się płynnie władać węgierskim, łaciną i niemieckim. Od wczesnych lat życia uchodziła za osobę skłonną do napadów gniewu.[3] Gdy miała ponad 40 lat, jej strach przed starością był tak
wielki, że Elżbieta Batory uległa sugestii pewnej kobiety, uznanej później za
czarownicę. "Wiedźma" powiedziała księżnej, że krew na jej skórze dodaje
jej uroku i znacznie ją odmładza.[4] Wtedy zaczął się koszmar. Dziewczęta i młode
kobiety porywano, by w podziemiach zamku wytoczyć im krew, potrzebną do
makabrycznych kąpieli hrabiny. Elżbieta była bardzo przebiegła.
Rozgłosiła wśród arystokratycznych rodzin, że chętnie będzie przyjmowała
na wychowanie dobrze urodzone panny. Jako że hrabina była znana w
kręgach węgierskiej szlachty, chętnych nie brakowało i wysyłano do Czachtic dziewczęta z wysokich rodów. Żadna jednak już do rodziny się nie
odezwała, za to Elżbieta przesyłała do ich zaniepokojonych krewnych
listy, że zmarły na niebezpieczną chorobę i właśnie zostały pochowane.
Nigdy jednak nie godziła się na otwarcie trumien i pokazanie zwłok.
[5]
Decyzją hrabiego Thurzo Elżbietę sądzono jedynie za wielokrotne przestępstwa o naturze kryminalnej, natomiast o wampiryzm i czarnoksięstwo oskarżono jej sługi.
Czworo torturowanych wspólników Elżbiety w zeznaniach podało liczbę
ofiar od trzydziestu do sześćdziesięciu, ale piąty świadek ujawnił
znaleziony w komodzie hrabiny rejestr zbrodni, wedle którego śmierć z
rąk Elżbiety i jej sług poniosło sześćset pięćdziesiąt osób.Współuczestników zbrodni skazano na karę śmierci (wyroki wykonano 7
stycznia 1611), samą zaś Elżbietę jako wysoko urodzoną damę (która do
końca zaprzeczała postawionym zarzutom) na zamurowanie żywcem w jednej z
komnat zamku, z otworem jedynie do podawanie pożywienia; miała tam
przebywać do śmierci.[6]
Źródło |
Wyzwanie Trójka e-pik: STYCZEŃ 2014 - Seryjny zabójca w roli głównej
[1] "Pani na Czachticach" Nižnánsky Jožo, Katowice 2004, nota wydawcy
[2] Niewiarygodne.pl
[3] Wikipedia
[4] Niewiarygodne.pl
[5] ciekawe.onet.pl ( / Imperium Kobiet)
[6] Wikipedia
Czytałam bardzo dawno temu, traktując książkę jak bajkę, chociaż nią nie jest. Nawet ją miałam i nie mogłam przeboleć, gdy brat mi ją gdzieś zapodział.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak należy traktować tę książkę - jako bajkę, chociaż opartą na prawdziwej historii.
UsuńCzasami, swoje ulubione książki mam ochotę pożyczać, tylko i wyłącznie, za kaucją. ;)