Rok wydania: 1957
Ocena: 5/6
Podobno
książki Orzeszkowej są nudne, podobno - bo ja dotąd tego nie
zauważyłam. Nie znalazłam słynnych nudnych opisów przyrody w "Nad
Niemnem", nie znalazłam nic nudnego w "Marcie", czy "Chamie". Każda jej
powieść przykuwa do siebie, nie daje się odłożyć, ani o sobie zapomnieć.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam dziś po przebudzeniu, było sięgnięcie
po "Dziurdziów" i dokończenie ostatnich pięćdziesięciu stron. Nie jest
to autorka, którą mogłabym czytać hurtowo, jedna książka po drugiej,
jej twórczość silnie na mnie wpływa, wdziera się do duszy i szarpie. Po
każdej lekturze potrzebuję czasu, żeby dojść do siebie. Ze współczesnych
autorek, tak oddziałuje na mnie, chyba tylko Majgull Axelsson.
"Dziurdziowie" zaczynają się jak najprawdziwszy kryminał, na sali sądowej, gdzie toczy się proces czterech oskarżonych: Piotra Dziurdzi, jego syna Klemensa, stryjecznego brata Stefana oraz Szymona Dziurdzi. Napięcie panujące na sali rozpraw sugeruje, że zbrodnia musiała należeć do najcięższych. Ale jakie przestępstwo popełnili, dlaczego, co ich do tego skłoniło? Aby odpowiedzieć na te pytania autorka przenosi nas kilka miesięcy wcześniej do Suchej Doliny, na pozór dostatniej wioski, którą dotknęło nieszczęście - krowy przestały dawać mleko. Rozwiązaniem problemu według mieszkańców wsi jest przywołanie wiedźmy, która ściągnęła na nich tę klęskę. Na łapanie wiedźmy na ogień, pierwsza nadchodzi żona Kowala. Tak zaczyna się tragedia Pietrusi i opowieść o ludzkiej zazdrości, poczuciu krzywdy, sile zabobonów oraz chęci zemsty.
Uważam, że powieść ta jest aktualna i w naszej "globalnej" wiosce, gdzie łatwo zniszczyć komuś życie fałszywymi oskarżeniami, też tkwi w nas silna potrzeba szybkiego znalezienia winnego i taka sama skłonność do nadinterpretacji faktów do własnych celów, potwierdzenia przekonań.
Źródło |
Jak dotąd Orzeszkowa kojarzyła mi się tylko ze szkolnymi lekturami. Ale opis tej książki strasznie mnie zaciekawił. Czuję, że to może być naprawdę dobra lektura :) Muszę poszukać tej książki w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńNie taka Orzeszkowa straszna, jak ją malują. ;) Z każdą książką coraz bardziej się do niej przekonuję.
UsuńOrzeszkowa zdecydowanie kojarzy mi się z lekturą pt. "Nad Niemnem". Warto jednak byłoby poznać jej inną twórczość.
OdpowiedzUsuńSpróbuj!! W ten weekend Orzeszkowa "wygrała" u mnie z Läckberg.
UsuńO, tej książki Orzeszkowej jeszcze nie znam! Z przyjemnością dopiszę do swojej listy.
OdpowiedzUsuńMam takie samo wrażenie jak Ty: utwory Orzeszkowej wcale nie są nudne. Jedyny jej utwór, który mi się nie spodobał, to "Gloria victis". Orzeszkowa pisała z pasją, poruszała tematy społeczne, zwracała uwagę na niedolę najbiedniejszych. Bardzo przeżyłam "Tadeusza", "Martę", podobały mi się też "Niziny" oraz "Cham". Franka z "Chama" to jedna z najbardziej denerwujących mnie postaci literackich :)
"Gloria victis" też do moich ulubionych nie należał, bardziej przemawiają do mnie utwory o tematyce społecznej niż patriotycznej.
Usuń