Ilościowo lipiec wypadł dość dobrze. Nie wszystkie książki przypadły mi do gustu, te współczesne, z gatunku "łatwe i przyjemne" wymęczyły mnie, za to obroniła się klasyka. Po dłuższym lenistwie do pracy musiał się wziąć mój czytnik, w tym miesiącu kilka tytułów przeczytałam w wersji elektronicznej.
Lipiec wyglądał tak:
- "Niziny" Orzeszkowa Eliza Ocena: 5/6 [własna półka]
- "Dieta Miłośniczek Czekolady" Matthews Carole Ocena: 3,5/6 Połączenie "Dzienników Bridget Jones" i "Seksu w wielkim mieście" - nie moje klimaty.
- "44 Scotland Street" McCall Smith Alexander
- "Recepta na miłość" O'Neal Barbara
- "Dyktanda" Lem Stanisław
- "Przystanek Szczęście" Dunn Sarah Ocena: 3/6 Najgorsza książka tego miesiąca. Snujące się nowojorskie pustaki na psychotropach. Nie rozumiem i nie potrafię utożsamić się z mieszkańcami wielkich metropolii. A wydawanie książek z tak przepięknymi okładkami i tak beznadziejnym "środkiem" powinno być zabronione!
- "Słonie mają dobrą pamięć" Christie Agatha Ocena: 4/6 Agatha, jak zwykle klasa sama w sobie. Tutaj skalą porównawczą są tylko inne książki jej autorstwa.
"Legenda żeglarska" Sienkiewicz Henryk Ocena: 4/6
Powiększyła się moja kolekcja zakładek. Część przywiozła mi siostra ze swoich wojaży (to te ładniejsze). Część kupiłam sama (ciągle liczę, że uda nauczyć mi się kiedyś gramatyki, a zakładki z flagami miały być używane odpowiednio do narodowości autora czytanej książki - niestety nie będę ich używała, są za duże. Przed zamówieniem powinnam sprawdzić ich wymiary). Kupiłam też zwykły notes, w tym pierwszym nie miałam sumienia pisać, bo bazgrzę jak kura pazurem. Teraz mogę na bieżąco notować każdą myśl moim "lekarskim" pismem, a ten poprzedni notes przeznaczyłam na zapisywanie cytatów.
Książki przeczytane w ramach ejotkowego wyzwania "Pod hasłem". Hasłem na lipiec była "kropka". Przyznaję się, że działała na mnie kryminogennie. Diabełek podpowiadał, że w innym wydaniu przecież nad "i" jest taka ładna kropeczka, a kto się dowie, że w tym, które akurat czytam jej nie ma. Na szczęście udało mi się go uciszyć. ;)
Ja w lipcu też zaczytywałam się w Agacie Christie (zresztą właśnie czytam "Dwanaście prac Herkulesa") :) Przyznaję, że zakładki naprawdę bardzo ładne :) Ja również zbieram :)
OdpowiedzUsuńWidziałam i czytałam Twoją recenzję "I nie było już nikogo". "Dwanaście prac" mam już za sobą, moim ulubionym opowiadaniem jest to o przestępczości zorganizowanej i pekińczykach. ;-)
UsuńCzy u Ciebie też z zakładkami jest jak z butami? Niby mam pełno, ale jest kilka najwygodniejszych i ich najczęściej używam.
Tak, mam kilka ulubionych, które są ciągle w obiegu :) W ogóle moje zakładki podzielone są tematycznie - jedna do książek o tematyce azjatyckiej, inna do kryminałów, a jeszcze inna do klasyki :) Ot, takie małe "zboczenie" :)
UsuńOpowiadanie o pekińczykach jest świetne :) Bardzo podoba mi się to łączenie antycznych motywów ze zbrodniami :)
Kiedyś nie zwracałam na to najmniejszej uwagi, za to teraz staram się "motyw" zakładki dopasować do tematu książki.
UsuńCiekawy stosik. Też lubię mieszać literaturę współczesną z klasyką. W ten sposób mózg raz odpoczywa, raz się wysila i równowaga zostaje zachowana. :)
OdpowiedzUsuńA jak nie mieszam klasyki z literaturą współczesną, to "przekładam" książki gatunkami, tak dla przełamania smaku. ;)
Usuń